niedziela, 23 stycznia 2022

Cudownie miękkie mięso w aksamitnym sosie czyli policzki wieprzowe

Dzień Babci i Dziadka... młodzieniec postanowił w tym roku ugościć dziadków u nas zamiast jeździć na dwa oddzielne obiady. Pomysł zacny, ale oczywiście po wykonaniu telefonów i zaproszeniu biesiadników, Jego udział w nim, jakby się zakończył 😏 

Powstało zatem w mojej głowie pytanie co podać na stół dla tego zacnego grona. Nie może to być zwykły makaron z pomidorkami koktajlowymi czy robionym na prędce pesto. Wiem wiem, jedno i drugie jest pyszne, ale umówmy się, na codzienny szybki obiad a nie na proszony. Fakt, że po ponad dekadzie małżeństwa nie dorobiliśmy się fajnej zastawy czy porządnych sztućców (o obrusie nawet nie wspomnę 🙈🙉🙊) jest już wystarczająco obciachowe... no co zrobić, mamy inne priorytety 😄

Ale do brzegu. Padło na wołowinę po burgundzku. Mniam. Do tego dania niezbędne mi były policzki wołowe. Obiad w niedzielę więc niespiesznie w piątek po pracy poszłam do osiedlowego małego sklepiku mięsnego z nadzieją, że je tam dostanę lub chociaż zamówię na jutro. Wchodzę, pytam, sympatyczna Pani mówi "spoko, zamówię, będą na jutro". Ufff... kupiłam resztę potrzebnych do dania rzeczy. Czerwone wytrawne wino dobrane z wielką uwagą. Wróciłam zadowolona do domu.

Następnego dnia, niemalże w podskokach jak niegdyś ten czerwony kapturek z reklamy 😎 pognałam do sklepiku. Pani wyjmuje reklamówkę z moim zamówieniem i mówi, że właśnie przyjechały i że są mega świeże te policzki WIEPRZOWE. Czujecie moje zdziwienie? Jak to wieprzowe???? Wracam myślami do poprzedniego popołudnia i rzeczywiście jak na blondynkę przystało poszłam zamówić policzki nie określając wołowe czy wieprzowe, uznając że na pewno każdy wie o co mi chodzi, a Pani przyjęła za oczywiste, że chodzi o wieprzowe bo te drugie rzadko kto zamawia a jeśli już to robi to wie że trzeba to zrobić z większym wyprzedzeniem. FUCK!

No nic, nie będę w tym sklepie robiła z siebie większego debila. Z uśmiechem nr 5 odebrałam pakuneczek i wyszłam. I co teraz??? I co teraz??? Nic tylko usiąść na schodach przed domem i wypić to czerwone wino bo do wieprzowiny i tak się nie przyda 😖 Pewnie gdyby nie fakt, że na zewnątrz panuje minusowa temperatura tak by się skończyło, ale mróz chyba ostudził złe emocje i zaczęłam obmyślać jak uratować ten obiad...

Krótko mówiąc - podłożyłam świnie Dziadkom 😜

Wyszło bosko, zatem zapraszam Was do przepisu...



Składniki:
1 kg policzków WIEPRZOWYCH 😆🐷
200 g marchewki
200 g cebuli
2 ząbki czosnku
5 łyżek mąki pszennej
sól i pieprz
1/4 łyżeczki ostrej papryki
4 szt ziela angielskiego
2 liście laurowe
250 ml wytrawnego białego wina - tak tak, musiałam kupić kolejne wino i nie pytajcie co stało się z poprzednim 🍷
500 ml wody

Policzki należy dokładnie oczyścić z tłuszczu i błonek. Inaczej będą twarde - podobnie jak polędwiczki wieprzowe.
Dość obficie przyprawiamy je solą i pieprzem. Odstawiamy.
Cebulę kroimy w pół piórka, czosnek w plasterki a marchewkę w dość spore plastry. Przyprawiamy solą i pieprzem. Zasypujemy pozostałą po panierowaniu mięsa, mąką i dokładnie mieszamy.


Olej rozgrzewamy na dużej i głębokiej patelni. Obsmażamy mięso z dwóch stron na złoty kolor. Chodzi tylko o to by mięso się ścięło z zewnątrz i zamknęło w środku soki. Dzięki temu będzie soczyste.
Całość smażenia zajmie Wam około 5-7 minut.
Zdejmujemy mięso na talerz a na patelnię wrzucamy warzywa wraz z mąką.
Smażymy mieszając dość często. Długość smażenia zależy od cebuli. Gdy ta zmięknie i się zeszkli czas podlać warzywa winem. Dokładnie mieszamy by mąka wymieszała się z płynem. Zagotowujemy by alkohol odparował, dolewamy wody i dodajemy ostrej papryki. Dokładamy do warzyw z płynem mięso, liście laurowe i ziela angielskie, zmniejszamy ogień i przykrywamy.

Dusimy mięso około 2 godzin koniecznie co jakiś czas mieszając. Ogień musi być naprawdę mały, ponieważ przy tak długim duszeniu warzywa będą przywierać do dna patelni - pamiętajcie że w daniu jest mąka, która z każdą minutą będzie coraz bardziej zagęszczała sos a to też sprzyja przywieraniu.

Na koniec koniecznie spróbujcie sosu i przyprawcie go solą i pieprzem do własnego smaku.

U mnie na talerzach mięso wylądowało w towarzystwie truflowego puree z ziemniaków i zasmażanych buraczków.

SMACZNEGO!

1 komentarz:

  1. A my tam byliśmy i policzki zjedliśmy.
    Czekamy na więcej. Oby jak najprędzej.

    OdpowiedzUsuń