niedziela, 27 października 2013

Chleb pszenny na zakwasie

... pewnej soboty dostałam od Myszy zakwas z dokładną instrukcją jak o niego dbać, co do niego mówić i jak sprawić, by jak to ona mówi puścił do mnie bąbla. Do tej pory chleby na zakwasie mi nie wychodziły i podchodziłam do ich robienia raczej z rezerwą, żeby nie powiedzieć, że zaniechałam ponownych prób. Ale zachęcona rozmową przy szklaneczce ginu no i puszczonym przez zakwas bąblu, tego samego wieczora w ciepłym zaciszu mojej kuchni na całą noc pozostawiłam wyrobione przez mruczusia ciasto chlebowe. 
Jakże zadowalający był jego widok o pranku pięknie wyrośniętego i pachnącego. Nagrzałam zatem piekarnik, wstawiłam formę i ciesząc się jak dziecko czekałam aż będzie gotowy i zadowoli mieszkańców pieszcząc ich podniebienia przy śniadaniu... po upływie godziny okazalo się jednak, że historia lubi się powtarzać :( Chleb był wyrośnięty i pachnący, ale to jego jedyne zalety. W środku był mokry i kluchowaty i nawet dopiekanie i dosuszanie mu nie pomogło. Rzucając keksówką o podłogę złapałam za telefon, by nawtykać Myszy, że pomimo pięknych opowieści jakimi mnie karmiła poprzedniego wieczora mój chleb nadaje się jedynie do rzucenia przez balkon w nie pierwszej świeżości panów wystających na tyłach całodobowego sklepu. W słuchawce usłyszałam: "To niemozliwe. Ten chleb zawsze wychodzi". Patrzyłam na straszącą mnie z blatu kuchennego kluchę i odpowiedziałam "A jednak!". Ustaliłysmy jednak, że ja nie będę zabijać bogu ducha winnych pijaczków, to coś co miało byc chlebem pokroję i doprawiając ziołami wysuszę na grzanki do zupy a zakwas wyląduje w lodówce na tydzień. Przyszły weekend miał być pod znakiem ponownej rozmowy z zakwasem, wyrabiania ciasta i siedzenia godziny na kuchennej podłodze w wyczekiwaniu kiedy określony dźwięk poinformuje mnie, że to już, że chwila prawdy nadeszła... 
Tak tez było i............... Oto On, PIĘKNY, WYROŚNIĘTY, z CHRUPIĄCĄ SKÓRKĄ i nareszcie wystarczająco wysuszony w środku. Jednym słowem IDEALNY!!!! te wszystkie wcześniejsze niepowodzenia wynagrodził mi jego smak, jedzony jeszcze na ciepło z rozpływającym się na kromkach maśle... coś niewiarygodnego! ...




Składniki:
0,5 kg mąki pszennej
400 ml ciepłej wody
1 łyżka soli
1 łyżka cukru
2 łyżki oliwy z oliwek
5 łyżek zakwasu naturalnego (więcej o znakomitym zakwasie przeczytacie tutaj)
tłuszcz do wysmarowania formy (ja stosuję oliwę z oliwek)
opcjonalnie jakieś ziarna czy otręby - ja dodałam otręby pszenne

Wszystkie składniki ciasta włóż do miski i wyrób gładkie ciasto. Ciasto nie może być zbyt wodniste.
Przełóż do formy (keksówki) wysmarowanej tłuszczem oraz wysypanej bułką tartą i przykryty ściereczką odstaw najlepiej na całą noc lub cały dzień - u mnie zawsze stoi minimum 6-8 godzin.
Po tym czasie wsatw do nagrzanego do 180st piekarnika i piecz 1 godzinę.

SMACZNEGO!


11 komentarzy:

  1. ja nie mam do chlebów szczęścia... mi nie wychodzą. Pani jest cudowny !!
    Pozdrawiam,
    Kasia

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Kasiu mnie też nie wychodziły, proszę mi wierzyć
      ale upór i chęć wypracowania metody najlepszej dla dopieszczenia ciasta przyniósł w końcu efekty
      teraz w każdą sobotę na śniadanko mam pyszny i cieplutki chlebek :)

      Usuń
  2. No widzisz! Zawsze mówiłam, że trening czyni mistrza. Gratulacje.
    Smacznego i wpadaj na szklaneczkę ginu kiedy tylko chcesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. W sieci jest kilka fajnych blogów z przepisami na chleb. To adres jednego z moich ulubionych. http://zapachchleba.blogspot.com/p/spis-tresci.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobry wieczór!
    Zdania "wyrób na gładkie ciasto" i "nie może być zbyt wodniste" oznaczają, że ciasto ma być zwartą kulką czy "kipać" z łyżeczki przy przenoszeniu do formy...?
    Coś mi chyba nie wyszło...
    Będę wdzięczna za ratunek, bo przepis bardzo mi się podoba!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma być zwarta kulką, tzn. to nie jest ciasto z którego możemy uformować ręcznie chleb (np takie jakie robimy na cisto drożdżowe) i położyć go na blasze, ale też nie może być tak wodniste by kapać z łyżki.
      musi być na tyle płynny by można go było bez problemu przelać z miski do formy przy małej pomocy łyżki
      należy jednak pamiętać, że im bardziej płynne ciasto tym większe prawdopodobieństwo, że nie wyschnie podczas pieczenia i środek będzie zakalcowaty i mokry

      Usuń
  5. To moja pierwsza próba białego chleba :). Piekę rano. Też mam wrażenie, że ciasto jest za mało "zbite", ale postanowiłam trzymać się przepisu. Dla bezpieczeństwa dodałam sporo płatków. Czy te 10-12godzin ma wyrastać w cieple czy chłodzie? Jaki był błąd przy pierwszej próbie? Bo w opisie jest tylko, że udał się za drugim razem. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lifeblogerka właśnie nie wiem jaki popełniłam błąd, po prostu się nie dopiekł :( nie doszłam do tego dlaczego tak się stało
      u mnie wyrasta przykryty ściereczką zawsze w piekarniku, zimnym ale zamkniętym
      jeśli w kuchni masz bardzo zimno możesz nagrzać piekarnik do 30-40st wyłączyć, wstawić chleb, zamknąć i zostawić

      Usuń
    2. no i daj koniecznie znać jak Ci poszło :)

      Usuń
  6. Stoi. W miejscu. Dam mu jeszcze trochę czasu, postawiłam już nawet przy kaloryferze. Ale ciemno to widzę :( a bez wyrośnięcia nie mam co wstawiać. Może to kwestia tego, że nie mam 100letniego zakwasu :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. lifeblogerka długość "życia" zakwasu nie powinien tu nic zepsuć
      ale tak jak wspominałam na wstępie, ja o idealny chleb walczyłam kilkanaście razy i dopiero z tego przepisu w końcu się udał choć też nie za pierwszym razem...
      ważne byś się nie zniechęciła i próbowała dalej, a jak już wyjdzie to nie przestaniesz go piec :)

      Usuń