Początek jesieni, a zatem początek jesinnych dolegliwości wieku dziecięcego czyli tzw przedłużający się katar, który wywołuje koniecznośc pozostawienia życia służbowego na rzecz małoletniego obsmarkańca.
W związku z tym, iż zostałam uziemiona z zapasem dyni postanowiłam w tym roku szybciej niż zwykle wystartować z daniami z tą wlaśnie pękatą ślicznotą w roli głównej.
Dziś od rana w moim domu unosi się cudowny korzenny zapach. A to za sprawą muffin, na które w zeszłym roku zabrakło puree, a tego zamrożonego było mi szkoda ruszać :)
A właśnie, koniecznie zróbcie w tym roku puree. U mnie zarówno to zamrożone jak i to w słoikach zeszło w calości przez okres zimowy, wykorzystane głównie do rozgrzewającej i ostrej zupy.
Składniki :
2 szklanki mąki
1 szklanka cukru trzcinowego
1 łyżeczka proszku do pieczenia
1 łyżeczka przyprawy korzennej
1 łyżeczka lnu
1 łyżeczka lnu
4 jajka
3/4 szklanki oleju rzepakowego
1 szklanka puree z dyni (lub 2 szklanki startej na drobnych oczkach syrowej dyni)
2 łyżki ziaren słonecznika
Mieszamy razem wszystkie składniki zaczynając od suchych i kolejno dodając mokre . Mieszamy do czasu idealnego połączenia się składników.
Przekładamy ciasto do papilotek i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku około 25 minut.
Przekładamy ciasto do papilotek i pieczemy w nagrzanym do 180 stopni piekarniku około 25 minut.
SMACZNEGO!
Pięknie wyrosły! :)
OdpowiedzUsuńprawda? :)
Usuń