Będąc na standardowych zakupach natknęłam się na tak znane i uwielbiane w USA masło orzechowe. Ja osobiście za nim nie przepadam, ale uznałam, że z pewnością nada się do jakiejś marynaty czy po prostu do połączenia go z jakimś ostrym smakiem. Na tamten moment nawet nie przypuszczałam, że owy słoiczek kremowego słonego przysmaku zdominuje moja kuchnię na cały weekend. Ale ale... nie zamierzam na jednym weekendzie kończyć, bo już teraz wiem, ze to obowiązkowa rzecz jaka znajdzie się w mojej spiżarni.
Poniżej prezentuję Wam kurczaka w sosie na bazie masła orzechowego, ale będą rownież słono-ostro-kwaśno-słodkie satay'e tyle, że grillowane w piekarniku na metalowych igłach zamiast jak to się dzieje w oryginale na bambusowych patyczkach nad ogniem.
Zatem przygodę z masłem orzechowym uważam za rozpoczętą. ZAPRASZAM!